I po cholerę były te
wszystkie zmiany w szkołach?!
Sześcioletnia podstawówka, gimnazja,
trzyletnie ogólniaki, sześciolatki do szkoły, sześciolatki nie do
szkoły, zmiany w podstawach programowych. Po to, żeby po kilku
latach wszystko wróciło do tego co było?! A kto na tym ucierpiał?
Dzieci!
Ja rozumiem, że człowiek
uczy się na błędach, ale na to żeby nasze dzieci uczyły się na
błędach polityków już się nie zgadzam.
Mój syn, rocznik 2001.
Czytać i pisać uczył się w przedszkolnej zerówce. Do 1 klasy
poszedł mając 7 lat. Całą podstawówkę jechał na starym
programie. Nigdy nie mogłam jego podręczników nikomu oddać, bo
kolejny rocznik, uczył się już według innej podstawy programowej.
Junior pisał sprawdzian po szóstej klasie. Właśnie skończył 2
klasę gimnazjum. Co dalej? Młody chce się uczyć w technikum. Tyle, że w tych też będą zmiany. Ile lat będzie więc uczył się w tej szkole mój syn, 4 jak jest teraz czy 5 jak ma być?
Córka, rocznik 2005.
Chodziła do zerówki mając 5 lat. Jako sześciolatka poszła do 1
klasy. Nie musiała. Poszła bo zarówno my jak i panie w przedszkolu
uważaliśmy, że powinna, bo w przedszkolu będzie się nudzić. Teraz
idzie do 6klasy. Już wie, że sprawdzianu kończącego podstawówkę
nie będzie pisać. Ba, wychodzi na to, że w przyszłym roku
podstawówki nie skończy. I nie dlatego, że będzie "kiblować:.
Według zmian, które planuje wprowadzić ministerstwo, po 6 klasie,
moje dziecko pójdzie do klasy 7.! A co potem? Potem ona akurat
załapie się na lata przejściowe więc na 2 lata pójdzie do
gimnazjum a po nim do 3 letniej szkoły średniej. Choć akurat to
moje dziecię uczy się w szkole muzycznej, a ta rządzi się nieco
innymi prawami.
Młoda, rocznik 2008.
Przedszkole opuściła mając 5 lat. Poszła do 1 klasy mając 6 choć
też nie musiała, bo urodziła się w październiku, a musiały iść
dzieci urodzone do lipca. Młoda uczy się z darmowych elementarzy.
Beznadziejnych. W 1 klasie, wszystkie części darmowego podręcznika
rozpadały się od przewracania kartek. Te do 2 klasy były już
lepiej wydane, ale co z tego?! Nauczycielka ciągle drukowała dzieciom
dodatkowe zadania. Nowa podstawa programowa zakłada
minimalne minimum a dzieci są zdolne, nauczycielom żal więc uczą
choć ciut więcej niż powinni. A co dalej? Wygląda na to, że Młoda będzie już chodzić 8 lat do podstawówki a potem pójdzie do szkoły średniej 4,5 albo 3 letniej w zależności od jej planów na
przyszłość.
Z jednej strony cieszę
się, że zlikwidują gimnazja.
Głupotą było ich tworzenie. Od
początku z "gimbazą" były tylko problemy. Dzieci nagle
czuły się bardziej dorosłe niż te z podstawówki, rozrabiały jak
starszaki, dziewczyny malowały paznokcie i chodziły w obcasach a
chłopcy w kibelkach palili papierosy (teraz na topie w naszym
gimnazjum są e-papierosy więc w męskiej toalecie pachnie lawendą
i innymi olejkami). Może i plusem były gimnazja, które powstawały
przy szkołach średnich ale w ostatnich latach dyrektorzy zaczęli
wprowadzać tak zawyżone wymagania, że dzieci choć zdolne,
rezygnowały z "renomowanej" szkoły i zostawały w
rejonowej – jak się często okazywało, wcale nie gorszej. No i nauczyciele mieli
więcej pracy.
A teraz?
Już wiadomo, że np w Bydgoszczy prawie
setka młodych belfrów nie będzie miała roboty. Większość to
nauczyciele nauczania początkowego, bo jak tylko rodzice dostali
możliwość wyboru czy puścić 6lata do szkoły czy odroczyć go
na rok, wybierali to drugie. Przez to pierwszych klas będzie mało
za to w przedszkolach znowu tłok. Za chwilę pracę straci pewnie
część nauczycieli z gimnazjów, bo ci z podstawówki poprowadzą
zajęcia w 7. i 8. klasie.
No i jeszcze podręczniki.
Jedynym plusem ostatnich reform oświaty są darmowe książki. Co
prawda jeszcze nie wszystkie roczniki podręczniki dostały ale nawet
jeśli dla jednego czy dwójki z kilkorga dzieci rodzice
nie musieli kupować książek, to już była wielka oszczędność. Ale znowu
zmieni się podstawa programowa, zmienią się literki na książkach,
bo te do 1 gimnazjum będą teraz do 7. (chyba???) Mam cichą nadzieję, że
tylko z powodu nazwy klasy, podręczniki nie pójdą na makulaturę.
Więc ja się pytam:
Po cholerę były te
wszystkie zmiany w szkołach?! Sześcioletnia podstawówka, gimnazja,
trzyletnie ogólniaki, sześciolatki do szkoły, sześciolatki nie do
szkoły, zmiany w podstawach programowych?
Ktoś kiedyś miał
pomysł. Potem ktoś inny coś w nim pozmieniał. Później kolejny
minister edukacji zmienił coś w tym już zmienionym pomyśle a
teraz kolejna zmiana wycofuje wcześniejsze zmiany. Gimnazja się nie
sprawdziły ale to czy sześciolatki powinny chodzić już do szkoły
nawet dobrze nie zostało sprawdzone.
Wygląda na to, że oprócz
naszych dzieci, także nasi politycy powinni jeszcze dużo się
nauczyć. Ale proszę, nie na błędach i nie kosztem uczniów.
Zgadzam się z każdym słowem i również pytam PO CHOLERĘ?! Czy któryś polityk choć przez sekundę pomyślał o tych których te wszystkie zmiany dotyczą - o uczniach?
OdpowiedzUsuńZapewne żaden! Pewnie w ostatniej chwili znowu coś przyklepią. Nawet dzieci już się denerwują
UsuńDobrze napisane. Mnie również wkurza to, że politycy eksperymentują na naszych dzieciach i przy okazji testują cierpliwość rodziców.
OdpowiedzUsuńKażde z trójki moich dzieci jest "eksperymentem". Każde idzie innym programem nauczania, każde skończy szkołę w innym wieku...szkoda gadać
Usuń