Dzień Ojca, cóż cudowne święto o
ile się tego Ojca ma i o ile się ma z nim kontakt.
Sami wiecie, że
w rodzinach pachworkowych , czy jak to się fachowo nazywa
rekonstruowanych, z tymi relacjami różnie bywa.
Ja jednak nie do końca o tym. Choć to
Dzień Ojca natchnął mnie do rozważań, którymi się dziś z wami
podzielę.
Siedziałam sobie wczoraj na tarasie patrząc na cudowny o
tej porze roku kwitnący ogród i o dziwo nawet moja alergia na
wszelkie pyłki nie przeszkodziła mi w podziwianiu jakże cudownych
okoliczności przyrody. I siedzę i rozmyślam hmmm ...Dzień Ojca! Cudownie muszę zadzwonić do Tatusia - ja akurat jestem
szczęśliwą córką cudownego ojca. Pomyślałam o Tacie i ciepło
mi się zrobiło na serduchu. Jaki wpływ na moje życie miał mój ukochany tatuś? Ogromny. Mimo wszystkich jego wad, słabości i swego
rodzaju zaniedbań, to była jedyna osoba na świecie, która zawsze, ale to zawsze miała dla mnie czas. Pamiętam doskonale nasze
spacery "w nieznane" kiedy pokazywał mi
najdziwniejsze i mało komu znane zakątki Bydgoszczy. Pamiętam
nasze rozmowy na tych spacerach. Jego mądre odpowiedzi na tysiące
pytań ciekawej świata małej dziewczynki, a później ciekawej
życia i relacji międzyludzkich, niegrzecznej, zbuntowanej
nastolatki. Dla niego zawsze byłam kochaną córeczką. Nigdy nie
"spuścił mnie na drzewo", nawet jak zadawałam pytania
trudne dla rodziców o pierwszą miłość, pierwsze pocałunki i
pierwszy seks. On zawsze odpowiadał najbardziej jasno i jak potrafił
i tak normalnie, po ludzku bez zbędnych" kolorowanek" .
To jemu zawdzięczam w ogromnym stopniu to kim dzisiaj jestem i
jaka idę drogą przez życie. To jemu zawdzięczam wielką
tolerancję dla świata i ludzi. To on nauczył mnie "nie
oceniaj ludzi" Pamiętam jak powiedział, chcesz kogoś oceniać
załóż jego buty i pochodź w nich przez chwilę.
Jednak myśląc o Tacie i jego ogromnym
wpływie na moje życie doszłam do wniosku, że tak naprawdę
największy wpływ na owo mieli głównie faceci. Nie wiem dlaczego?
Może właśnie ze względu na tak magiczną relację z Ojcem zawsze
lepiej dogadywałam się z chłopcami, później mężczyznami i w
prywatnych i w zawodowych relacjach. I tak oto mój pierwszy mąż, z
perspektywy czasu zbyt wiele dobrego niestety nie mogę o nim
powiedzieć. Jednak to dzięki niemu albo może raczej przez niego
jestem silną babą z twardą dupą. Potem pojawił się mój
najlepszy przyjaciel, który najlepszym przyjacielem jest do dziś
mimo, iż w relacji damsko - męskiej nie wyszło. Przyjaźnimy się
nadal. To on w teoretycznie twardej babie odnalazł strach o jutro, to
on odkrył we mnie kobietę taką z krwi kości, po prostu kobietę. Nigdy nie zapomnę naszej pierwszej rozmowy o wyznaczaniu granic. Do
dzisiaj on jest mega ważnym człowiekiem i nie zamieniłabym ani
jednej minuty naszych rozmów na nic. I już nadchodzi kolejny
facet, mój guru - zawodowy człowiek o ogromnej wiedzy i niesamowicie
wysokiej inteligencji. On spowodował, że rozwinęłam się zawodowo
i uświadomił ile wiem i ile jestem warta. Potem też zawodowo, kolejny facet znalazł mnie zatrudnił, nie pytał o nic, dał czas.
Do dziś pracujemy razem i do dziś podstawą naszej relacji jest
szczerość za szczerość.
No i mój obecny mąż cudowny facet,
który stworzył mi dom w najtrudniejszym momencie mojego życia.
Wszyscy oni to niesamowici ludzie i dużo musieli ze mną przejść,
bo wredną jestem i krnąbrną osóbką.
Dziękuję Panowie,
Tatusiu wszystkiego
najlepszego w Dniu Ojca :)
Autor: Matka z Jajami
Bardzo dużo nas łączy! Dołączam się do życzeń i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń