Pójdę o krok dalej nie tylko faceci kochają zołzy... wszyscy kochają zołzy. Masakra.
Obserwuję sobie od jakiegoś czasu
zachowanie mojego ukochanego męża i mojej młodszej latorośli . Z podziwu wyjść
nie mogę, bo zachowują się oboje jakby im ktoś wyłączył funkcję logicznego
myślenia i empatii. Cholera...zgubiłam piloty do obsługi rodziny , czy co?
O
facecie...
Ze względu na sploty okoliczności
przedziwnych w ostatnim czasie musieliśmy podjąć decyzję i moja LOVE niestety
wyrusza do pracy "w świecie" , co wiąże się z ciągłymi wyjazdami i w
zasadzie "gość w dom". No, ale kasa niewspółmiernie większa, więc po
wnikliwej analizie sytuacji i kilku poważnych rozmowach decyzja zapadła i mój
"Pan" rusza w świat.
I nic w
tym nadzwyczajnego by nie było gdyby nie fakt , że od momentu kiedy decyzja
zapadła jemu też zapadła jakaś klapka w mózgu. Normalnie Smerf Ważniak...
Wszystko wie najlepiej, kompletnie nie słucha co się do niego mówi , a
jeszcze nie daj bóg miej rację kobieto to usłyszysz ... skończ , po co drążysz
temat ...hmmm, nooo, ups takie lekkie...o co chodzi, gdzie mój opiekuńczy,
wyrozumiały, wciąż o wszystkim ze mną rozmawiający mąż? Zgubił się chyba. Więc
siedzę i myślę, o co kaman, co tu jest grane no i wymyśliłam ... głowa rodziny
rusza na polowanie , ważny jest taki teraz ON, "piniondz" przytarga .
A Ty za dobra jesteś kobieto, mówię do siebie pomagasz, przygotowujesz,
słuchasz niekończących się historii o połączeniach z zagranicy, o kartach sim,
o internecie żeby go mieć stale w tym szerokim świecie. Siedzisz babo i się nie
odzywasz ...gotujesz, zaprawiasz żeby obiadki miał domowe .....no ładnie jestem
powalona, sobie myślę, koniec tego dobrego...faceci kochają zołzy :)
O latorośli młodszej...
No ta to mnie nie przestaje zadziwiać .
Od jakichś dwóch tygodni wyłączone logiczne myślenie i jeszcze chyba też brak
dostawy energii do ogarniania rzeczywistości w tempie NORMA , włączone życie na
stadbay'u.
Do tego numer za numerem ... w
zasadzie jak przeciętny, normalnie ogarnięty nastolatek. Od tego się jest
nastolatkiem, żeby starym numery wycinać, jednak brak logiki w działaniach mnie
przerósł. Na pytania dlaczego nie
powiedziałaś tego, czy tamtego lub dlaczego zrobiłaś tak, a nie inaczej słyszę moje "ulubione" odpowiedzi.
Pierwsza: "nie wiem" ... po
chwili drążenia: " nie chciałam cię denerwować" ... no więc po
kolejnym numerze coś we mnie pękło.
Na
mą ulubioną odpowiedź: "nie chciałam cię denerwować ", nie
wytrzymałam, cierpliwość i wyrozumiałość
skończyły się nieoczekiwanie i
moja małolata otrzymała odpowiedz ..."to cudownie, że nie chciałaś
mnie zdenerwować , bo właśnie na maxa
mnie wk...wiłaś" i nie powiedziałam tego niestety z zazwyczaj dostępnym w
moim wykonaniu spokojem.
I siedzę, i myślę,
co robię nie tak? I ... eureka, jesteś za dobra ... wszyscy kochają
zołzy.
I taki wniosek
na zakończenie ... czy ja chcę być zołzą i budować swój autorytet i szacunek na
strachu ... nie.
A Wy , co myślicie? Być zołzą, czy nie być o to jest
pytanie.
Tak bywa, przeżyłam, wiem :-)
OdpowiedzUsuńBywam zołzą, czasem działą to dobrze, ale czasem niekoniecznie :)
OdpowiedzUsuń