poniedziałek, 24 października 2016

Zołzy?


Faceci kochają zołzy ... im jestem starsza tym bardziej w to wierzę i wiecie co? 

Pójdę o krok dalej nie tylko faceci kochają zołzy... wszyscy kochają zołzy. Masakra.
Obserwuję sobie od jakiegoś czasu zachowanie mojego ukochanego męża i mojej młodszej latorośli . Z podziwu wyjść nie mogę, bo zachowują się oboje jakby im ktoś wyłączył funkcję logicznego myślenia i empatii. Cholera...zgubiłam piloty do obsługi rodziny , czy co?

O facecie...

Ze względu na sploty okoliczności przedziwnych w ostatnim czasie musieliśmy podjąć decyzję i moja LOVE niestety wyrusza do pracy "w świecie" , co wiąże się z ciągłymi wyjazdami i w zasadzie "gość w dom". No, ale kasa niewspółmiernie większa, więc po wnikliwej analizie sytuacji i kilku poważnych rozmowach decyzja zapadła i mój "Pan" rusza w świat.  
I nic w tym nadzwyczajnego by nie było gdyby nie fakt , że od momentu kiedy decyzja zapadła jemu też zapadła jakaś klapka w mózgu. Normalnie Smerf Ważniak... 


Wszystko wie najlepiej, kompletnie nie słucha co się do niego mówi , a jeszcze nie daj bóg miej rację kobieto to usłyszysz ... skończ , po co drążysz temat ...hmmm, nooo, ups takie lekkie...o co chodzi, gdzie mój opiekuńczy, wyrozumiały, wciąż o wszystkim ze mną rozmawiający mąż? Zgubił się chyba. Więc siedzę i myślę, o co kaman, co tu jest grane no i wymyśliłam ... głowa rodziny rusza na polowanie , ważny jest taki teraz ON, "piniondz" przytarga . A Ty za dobra jesteś kobieto, mówię do siebie pomagasz, przygotowujesz, słuchasz niekończących się historii o połączeniach z zagranicy, o kartach sim, o internecie żeby go mieć stale w tym szerokim świecie. Siedzisz babo i się nie odzywasz ...gotujesz, zaprawiasz żeby obiadki miał domowe .....no ładnie jestem powalona, sobie myślę, koniec tego dobrego...faceci kochają zołzy :)

O latorośli młodszej...

No ta to mnie nie przestaje zadziwiać . Od jakichś dwóch tygodni wyłączone logiczne myślenie i jeszcze chyba też brak dostawy energii do ogarniania rzeczywistości w tempie NORMA , włączone życie na stadbay'u.

  
Do tego numer za numerem ... w zasadzie jak przeciętny, normalnie ogarnięty nastolatek. Od tego się jest nastolatkiem, żeby starym numery wycinać, jednak brak logiki w działaniach mnie przerósł.  Na pytania dlaczego nie powiedziałaś tego, czy tamtego lub dlaczego zrobiłaś tak, a nie inaczej  słyszę moje "ulubione" odpowiedzi. Pierwsza:  "nie wiem" ... po chwili drążenia: " nie chciałam cię denerwować" ... no więc po kolejnym numerze coś we mnie pękło.  
Na mą ulubioną odpowiedź: "nie chciałam cię denerwować ", nie wytrzymałam, cierpliwość i wyrozumiałość  skończyły się nieoczekiwanie i  moja małolata otrzymała odpowiedz ..."to cudownie, że nie chciałaś mnie  zdenerwować , bo właśnie na maxa mnie wk...wiłaś" i nie powiedziałam tego niestety z zazwyczaj dostępnym w moim wykonaniu spokojem. 
I siedzę, i myślę,  co robię nie tak? I ... eureka, jesteś za dobra ... wszyscy kochają zołzy.


I taki wniosek na zakończenie ... czy ja chcę być zołzą i budować swój autorytet i szacunek na strachu ... nie. 

A Wy , co myślicie? Być zołzą, czy nie być o to jest pytanie. 

2 komentarze:

Komentarz wyczekiwany i mile widziany:)