niedziela, 1 stycznia 2017

Jak wykręcić numer roku?



Jak wykręcić numer roku? 


To nie stylistycznie. Chodzi o to, jak wykręcić numer mijającemu roku, żeby się nie skończył? Jest kilka powodów dla których rok powinien trwać dłużej.



Terminy


Do końca roku zakończ rozpoczęte zadania. 
W jaki sposób? Jestem na początku niektórych, w połowie innych. Owszem większość z tych dat sama sobie wyznaczyłam. Widocznie nie trafiłam z odpowiednią datą, bądź źle zarządziłam czasem. Zdarza się. Choćbym nie wiem co zrobiła, nie skończę. Chyba, że po łebkach. Teraz zrobię selekcję i zajmę się tym co pilne i ważne, reszta, w Nowym Roku.


Wspomnienia


Ech, cały rok był udany. Było sporo stresu i nerwów, jednak wspomnienie lata, wspomnienie uśmiechniętej twarzy córki dumnej ze świadectwa z paskiem, wspomnienie syna, który tak zmężniał i wydoroślał, wspomnienie męża tryskającego radością z odnoszonych sukcesów zawodowych, to jest coś, co człowiek chce zachować na wieki. Rok się skończy i będą to już wspomnienia zeszłoroczne, czyli odległe. 

Postanowienia noworoczne


No i to najgorsze. To co sprawia, że nie chcę sylwestra, szampana o północy, fajerwerków. W Nowym Roku 2017 mam tyle rzeczy do zrobienia, że na samą myśl, już mi się nie chce. 
Waga. Znaczy moja waga, bo urządzenie do ważenia jest sprawne.
Postanowienie mówi: „w 2017 schudnąć 10 kg”.
Jak schudnę 8 kg to będzie cud, 6 jest nieosiągalne, 4 to mgliste marzenie, może 2 kg, o tyle to jestem w stanie zrobić. Nie wiem skąd się wzięło 10 kg, a tak, mój mąż wspominał, że wspaniale wyglądałam na zdjęciu z przed 10 kilogramów i jemu chyba bardziej tamta żona się podoba, nie żeby teraz było coś nie tak, ależ skąd, kochanego ciała nigdy za wiele, jednak mam tyle sukienek, które mogłabym założyć, tylko się kurzą, więc może jednak, parę kilo? I co teraz? Dobrze czuję się z moimi kilogramami. Oszukuję się, wiem. Sama widzę, że już ponad połowa rzeczy na wieszakach wisi dłuższy czas, jakoś mi nie pasują, wstąpiły się zapewne.
Zdrowie. Dla zdrowia i żeby kilogramy odeszły w zapomnienie, kolejne postanowienie mówi: „każdego dnia będę ćwiczyć minimum 30 minut i chodzić na spacery na minimum 30 minut”.
Nigdy w życiu nie udało mi się jednocześnie ćwiczyć i spacerować jednego dnia. Tak, wiem to dla lepszej kondycji, lepszego zdrowia. Jak się zmusić do spaceru, kiedy leje? Mam ze dwa komplety kurtka, spodnie, buty przeciwdeszczowe, no mam, ale w spodnie nie wchodzę, kurtki nie dopinam. To jak, pytam się, mam iść na spacer, kiedy leje, żeby schudnąć? Dobrze, będę chodzić, jak nie będzie padać, a jak będzie mróz? Ubiorę się ciepło, potem się zgrzeję i choroba gotowa. A przecież mam chodzić, żeby nie chorować.

Praca. Większość czasu poświęconego pracy zawodowej spędzam przed komputerem, postanowienie brzmi: „praca na komputerze maksymalnie 6 godzin dziennie i co dwie godziny obowiązkowa przerwa 15 minutowa”.
Nie wiem, skąd mi się biorą takie durne pomysły. Jak maksymalnie 6 godzin? No tak, bo przez ostatni rok bywało, że zamiast rozłożyć sobie pracę na kilka dni, to nie, oczywiście na ostatnią chwilę, więc siedziałam przy komputerze po 10 godzinach i to 6 ostatnich bez żadnej przerwy, nawet do toalety nie szłam, bo „Jeszcze tylko jedno zdanie i już kończę.”
Godzinę później: „Kochanie kończysz już?”
„Tak, tak, jeszcze jedno zdanie i już kończę.”
Godzinę później: „Kochanie, bo wyłączę internet!”
„Już, już, zaraz, przecież kończę.”
Godzinę później, mój mąż zapisywał wszelkie dokumenty i zamykał laptop, który wysuwał się spod moich bezwładnie leżących dłoni, chrapałam.
Teraz przyszło mi do głowy. Stąd te moje kilogramy?
Czyli, wystarczy, że będę mniej siedzieć jednym ciągiem, więcej robić przerw, w między czasie chodzić na spacery i kilogramy same pójdą w zapomnienie? Jakie to proste.
Może małymi kroczkami, tyle się teraz mówi o zmianach nawyków, o rozwoju, o tym żeby robić inaczej, mądrzej, dbać o zdrowie.


A jak u Was, drodzy czytelnicy będzie z postanowieniami noworocznymi? Czy trzeba będzie wykręcić jakiś numer, żeby Nowy Rok nie nadszedł?






4 komentarze:

  1. O tym wyłączaniu neta to ja krzycze do męża :) Czasem się smieje, że spędza w nim więcej czasu niż ja, "blogerka" :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to się mówi, nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Przez kilka lat terroryzowałam syna- " skończ, bo wyłączę internet", teraz on się ze mnie śmieje, jak słyszy kiedy to samo tyczy się mojej osoby ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super post, każde zmiany są dobre :) Zapraszam do lektury , jakie u mnie zmiany zaszły w 2016 . Dlatego uważam , że rok 2016 był najlepszym jaki przeżyłem ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję. Też uważam, że każda zmiana jest dobra, małymi kroczkami do celu :-)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz wyczekiwany i mile widziany:)