wtorek, 12 stycznia 2016

Kukułka różne ma oblicza.

Kukułka...niewielki ptaszek, a tyle inspiracji. Pozytywnej, czy negatywnej inspiracji? Hmm...dla mnie w rezultacie zawsze pozytywnej , bo przecież z każdego złego doświadczenia trzeba wyciągnąć coś dobrego dla siebie.

I kukułka choć często jej uporczywe, bywa dotkliwe kukanie doprowadza mnie do "szewskiej pasji", może być źródłem myśli, którymi chcę się podzielić ze światem.

Cóż jaka jest kukułka każdy wie, a jak nie wie to internet szybko i wyczerpująco podpowie. I co z tą kukułką ... jedni powiedzą hmmm... no ptaszek, jak ptaszek nie za mały, nie za duży, tylko kuku i kuku. Nie moi drodzy, absolutnie nie taki sobie ptaszek, ja Wam mówię kukułka to nie ptaszek, to charakter. Dlaczego spytacie ...cóż, żeby odpowiedzieć muszę zacząć od tego co z kukułką , poza kukaniem, kojarzy mi się najbardziej , a jest to podrzucanie własnych jaj do gniazd innym ptakom.

No i co z tego pomyślicie, otóż dla mnie wiele. 

Półtora roku temu kukułka na stałe zagnieździła dzieci w moim gniazdku. A mniej poetycko, bez metafor, po prostu zakochałam się i wyszłam za mąż za wspaniałego faceta, a wraz z nim za jego córeczki cudowne (...) bliźniaczki . Mogłabym o naszych perypetiach opowiadać w nieskończoność, temat rzeka. Dzisiaj jednak nie o tym i nie wszystko na raz będę Wam dozować emocje , bo dzisiaj przecież o kukułce. Nie ma związku myślicie? Niestety ma.

Spieszę z wyjaśnieniem ... tak "przezwałam", może niegrzecznie, może nawet nie powinnam ... mamę moich dziewczynek. Jako człowiek nad wyraz tolerancyjny i raczej nie oceniający ludzi , o sporej empatii długo starałam się moją "kukułkę" zrozumieć. Starałam się też przy każdym działaniu brać pod uwagę uczucia i widzenie świata moich dziewczynek. Dość w życiu przeszły, myślałam, nie będę im dostarczać dodatkowych stresów. Ustępowałam, tłumaczyłam, starałam się za wszelką cenę zrozumieć, w końcu też jestem matką nie tylko macochą mówiłam sama sobie ... i co ? I nic. Moja kukułka zupełnie nie zrozumiała intencji, raczej myślę, że uznała mnie za głupią i naiwną. Cóż kukułka jak to ptak mózgu za dużego nie ma, ale przynajmniej podrzucając innym na wychowanie swoje jajka nie działa na ich szkodę, nie wykorzystuje własnych jajek do walki w sumie nie wiadomo o co i po co ? Walka Don Kichota miała więcej sensu.

Kukułko moja to naprawdę łagodne określenie dla Ciebie. Korzystając z okazji i dopiero co rozpoczętego Nowego Roku, życzę Ci w nim po prostu większej empatii, nie wzlatuj za wysoko jak nie potrafisz ... wystarczy do poziomu rzeczonej kukułki.

Autor: Mama z Jajami :)

1 komentarz:

  1. Świetne określenie. Teraz wydaje mi się oczywiste, ale pewnie nigdy bym na to sama nie wpadła :D

    OdpowiedzUsuń

Komentarz wyczekiwany i mile widziany:)