środa, 23 marca 2016

Jajka na Wielkanoc.

Wielkanocny czas nierozerwalnie łączy się z jajkami, czyżbym od prawie dwóch lat miała permanentną Wielkanoc:)? 

Śmiesznie zabrzmiało, lecz mi niekoniecznie jest do śmiechu. Jedno z moich Jajek wraca do Kukułki. Porażka, czy sukces wychowawczy? - od dwóch tygodni zadaję sobie to pytanie. Czy zrobiłam coś nie tak, czy moje metody jednak nie są skuteczne? Otóż analizuję, rozpisuję, rozważam i rozmyślam...i ból głowy, i łzy w poduszkę, i ból brzucha z nerwów, ze strachu...i eureka. Nie! przecież to właśnie dzięki tym "moim metodom" Jaja potrafią myśleć samodzielnie i podejmować własne decyzje. Są już świadome, że każdy krok w życiu niesie za sobą określone konsekwencje. Potrafią głośno mówić czego chcą, potrafią nazwać emocje, które nimi targają, wiedzą że mają prawo do własnego zdania. 

I tak w ślad za tym poszła decyzja jednego z nich, że chce zamieszkać z mamą.

Było mi ciężko, trudno tak oddać dwa lata, jednak nie ja tu jestem najważniejsza, najważniejsze jest dobro dziecka. Jeśli "tam" będzie szczęśliwa, jeśli tego właśnie chce? Poszła więc fala rozmów, pokazywania wszystkich stron, mówienia o konsekwencjach. Jednak mimo to Jajo zdecydowało, a skoro dostało możliwość wyboru trzeba się trzymać tego co się powiedziało. I jedzie! 

Po Wielkanocy skończy się moja dwuletnia Wielkanoc z Jajami ... zostanie mi permanentna Wielkanoc z Jajem, bo jedno wylatuje z mojego małego gniazdka, a drugie twardo zostaje. Zostaje, bo tak chce, zostaje, bo tu jest szczęśliwa, zostaje , bo taką podjęła decyzję wraz z jej konsekwencjami. I śmiać się mam, i cieszyć , czy płakać ...nie wiem? Smutno mi i wesoło jednocześnie. Muszę się chyba oswoić z tą sytuacją.

I przypomniały mi się słowa mojej rodzonej, dorosłej już Kurki "już wiem czemu jesteś ultramatką ... bo dajesz możliwość wyboru, ale uświadamiasz jakie mogą być konsekwencje".


Dzięki Kurko moja. Alleluja!


Autor: Matka z Jajami

12 komentarzy:

  1. Nie potrafię sobie wyobrazić co czujesz. Zdecydowanie jest to trudna sytuacja. Uświadamianie konsekwencji wyborów to bardzo dobra nauka na przyszłość dla naszych dzieci. Jesteś ultramatką, w moich oczach również:) Spokojnych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak z ciekawości... czy to aby nie jest to Jajko co to musiało odpracować swój niecny wyczyn przywłaszczenia cudzego mienia...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie to Jajo:) Pozdrawiam

      Usuń
    2. No to nie ma powodów do zmartwień typu "czy coś zrobiłam źle"! Jajo, które nabroiło zostaje mimo kar i burzy hormonów, drugie Jajo (tak jak piszesz) ma swoje potrzeby emocjonalne, które musi spełnić - iść swoją drogą! Na pewno nie jest to łatwe (dla nikogo w rodzinie, przypuszczam), ale według mnie nie powinnaś sobie nic zarzucać. Tak jak Cię czytam, to wydaje mi się, że kochasz swoje wszystkie Jaja tak mocno i szczerze jak tylko potrafisz. Trzymam mocno kciuki za spokój ducha!!

      Usuń
  3. Rozumiem Twoje mieszane uczucia. Niby kukułcze, ale jednak Jajko to Jajko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! Takie decyzje nie należą do najprostszych, ale mam wrażenie, że świetnie ogarnęła sytuację :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ultramatka! Podoba mi się to określenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo trudna decyzja. Myślę, że Matka z Jajami przepłacze jeszcze wiele nocy. Oby tylko Jajo dobrze wybrało i było szczęśliwe.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz wyczekiwany i mile widziany:)