środa, 29 czerwca 2016

I po cholerę były te zmiany

I po cholerę były te wszystkie zmiany w szkołach?! 

Sześcioletnia podstawówka, gimnazja, trzyletnie ogólniaki, sześciolatki do szkoły, sześciolatki nie do szkoły, zmiany w podstawach programowych. Po to, żeby po kilku latach wszystko wróciło do tego co było?! A kto na tym ucierpiał? Dzieci!





Ja rozumiem, że człowiek uczy się na błędach, ale na to żeby nasze dzieci uczyły się na błędach polityków już się nie zgadzam.

Mój syn, rocznik 2001. 

Czytać i pisać uczył się w przedszkolnej zerówce. Do 1 klasy poszedł mając 7 lat. Całą podstawówkę jechał na starym programie. Nigdy nie mogłam jego podręczników nikomu oddać, bo kolejny rocznik, uczył się już według innej podstawy programowej. Junior pisał sprawdzian po szóstej klasie. Właśnie skończył 2 klasę gimnazjum. Co dalej? Młody chce się uczyć w technikum. Tyle, że  w tych też będą zmiany.  Ile lat będzie więc uczył się w tej szkole mój syn, 4 jak jest teraz czy 5 jak ma być? 

Córka, rocznik 2005. 

Chodziła do zerówki mając 5 lat. Jako sześciolatka poszła do 1 klasy. Nie musiała. Poszła bo zarówno my jak i panie w przedszkolu uważaliśmy, że powinna, bo w przedszkolu będzie się nudzić. Teraz idzie do 6klasy. Już wie, że sprawdzianu kończącego podstawówkę nie będzie pisać. Ba, wychodzi na to, że w przyszłym roku podstawówki nie skończy. I nie dlatego, że będzie "kiblować:. Według zmian, które planuje wprowadzić ministerstwo, po 6 klasie, moje dziecko pójdzie do klasy 7.! A co potem? Potem ona akurat załapie się na lata przejściowe więc na 2 lata pójdzie do gimnazjum a po nim do 3 letniej szkoły średniej. Choć akurat to moje dziecię uczy się w szkole muzycznej, a ta rządzi się nieco innymi prawami.

Młoda, rocznik 2008. 

Przedszkole opuściła mając 5 lat. Poszła do 1 klasy mając 6 choć  też nie musiała, bo urodziła się w październiku, a musiały iść dzieci urodzone do lipca. Młoda uczy się z darmowych elementarzy. Beznadziejnych. W 1 klasie, wszystkie części darmowego podręcznika rozpadały się od przewracania kartek. Te do 2 klasy były już lepiej wydane, ale co z tego?! Nauczycielka ciągle drukowała dzieciom dodatkowe zadania. Nowa podstawa programowa zakłada minimalne minimum a dzieci są zdolne, nauczycielom żal więc uczą choć ciut więcej niż powinni.  A co dalej? Wygląda na to, że Młoda będzie już chodzić 8 lat do podstawówki a potem pójdzie do szkoły średniej 4,5 albo 3 letniej w zależności od jej planów na przyszłość.

Z jednej strony cieszę się, że zlikwidują gimnazja. 

Głupotą było ich tworzenie. Od początku z "gimbazą" były tylko problemy. Dzieci nagle czuły się bardziej dorosłe niż te z podstawówki, rozrabiały jak starszaki, dziewczyny malowały paznokcie i chodziły w obcasach a chłopcy w kibelkach palili papierosy (teraz na topie w naszym gimnazjum są e-papierosy więc w męskiej toalecie pachnie lawendą i innymi olejkami). Może i plusem były gimnazja, które powstawały przy szkołach średnich ale w ostatnich latach dyrektorzy zaczęli wprowadzać tak zawyżone wymagania, że dzieci choć zdolne, rezygnowały z "renomowanej" szkoły i zostawały w rejonowej – jak się często okazywało, wcale nie gorszej. No i nauczyciele mieli więcej pracy. 

A teraz? 

Już wiadomo, że np w Bydgoszczy prawie setka młodych belfrów nie będzie miała roboty. Większość to nauczyciele nauczania początkowego, bo jak tylko rodzice dostali możliwość wyboru czy puścić 6lata do szkoły czy odroczyć go na rok, wybierali to drugie. Przez to pierwszych klas będzie mało za to w przedszkolach znowu tłok. Za chwilę pracę straci pewnie część nauczycieli z gimnazjów, bo ci z podstawówki poprowadzą zajęcia w 7. i 8. klasie.

No i jeszcze podręczniki. 

Jedynym plusem ostatnich reform oświaty są darmowe książki. Co prawda jeszcze nie wszystkie roczniki podręczniki dostały ale nawet jeśli dla jednego czy dwójki z kilkorga dzieci rodzice nie musieli kupować książek, to już była wielka oszczędność. Ale znowu zmieni się podstawa programowa, zmienią się literki na książkach, bo te do 1 gimnazjum będą teraz do 7. (chyba???) Mam cichą nadzieję, że tylko z powodu nazwy klasy, podręczniki nie pójdą na makulaturę.


Więc ja się pytam: 

Po cholerę były te wszystkie zmiany w szkołach?! Sześcioletnia podstawówka, gimnazja, trzyletnie ogólniaki, sześciolatki do szkoły, sześciolatki nie do szkoły, zmiany w podstawach programowych?
Ktoś kiedyś miał pomysł. Potem ktoś inny coś w nim pozmieniał. Później kolejny minister edukacji zmienił coś w tym już zmienionym pomyśle a teraz kolejna zmiana wycofuje wcześniejsze zmiany. Gimnazja się nie sprawdziły ale to czy sześciolatki powinny chodzić już do szkoły nawet dobrze nie zostało sprawdzone. 

Wygląda na to, że oprócz naszych dzieci, także nasi politycy powinni jeszcze dużo się nauczyć. Ale proszę, nie na błędach i nie kosztem uczniów.

4 komentarze:

  1. Zgadzam się z każdym słowem i również pytam PO CHOLERĘ?! Czy któryś polityk choć przez sekundę pomyślał o tych których te wszystkie zmiany dotyczą - o uczniach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne żaden! Pewnie w ostatniej chwili znowu coś przyklepią. Nawet dzieci już się denerwują

      Usuń
  2. Dobrze napisane. Mnie również wkurza to, że politycy eksperymentują na naszych dzieciach i przy okazji testują cierpliwość rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde z trójki moich dzieci jest "eksperymentem". Każde idzie innym programem nauczania, każde skończy szkołę w innym wieku...szkoda gadać

      Usuń

Komentarz wyczekiwany i mile widziany:)