Odpowiedź brzmi: pewnie, że tak! Jeśli estetyka jest zachowana. Oczywiście moim zdaniem.
Tak samo mini po 40 tce, czy jaskrawe, wzorzyste rajstopy. Dziurawe jeansy (uwielbiam) i inne cuda.
Nigdy w życiu, będąc nawet nastoletnią dziewczyną, nie przejmowałam się tym co kto powie, jak mnie zobaczy. Ubierałam się na pewno w swoim stylu, który niejednokrotnie wzbudzał zaciekawienie, czasami śmiech, czasami podziw za odwagę na ulicy. Bywało, że dodawało mi to odwagi. Bywało, że w duchu sobie myślałam patrząc na reakcje ludzi: o! Przesadziłam.
Tak mam do dzisiaj. Jeśli słyszę gdzieś hasło ... no wiesz, ale w tym wieku to nie wypada! Parskam śmiechem.
Sami tworzymy sobie ramy, szablony i chcemy widzieć w nich siebie. A nie ma nic gorszego niż gotowy szablon.
Jeśli widzę babkę po 60 ubraną w jaskrawą zieleń, uśmiecham się po nosem i mówię, ale czad!
Jak widzę babkę w średnim wieku w martensach również się uśmiecham.
Wrażenie na mnie zrobi także dziadek z hipsterską brodą i babcia w trampkach!
Nie wyobrażam sobie, że nagle odmawiam sobie założenia glanów, czy trampek tylko dlatego, że mam kilka/kilkanaście lat więcej ;) ... że rezygnuje z moich ukochanych kolorów, dziur w spodniach, bo jestem już za stara, dajmy na to!
Nie odmawiajmy sobie tej przyjemności, nośmy się tak jak lubimy i tak jak czujemy a inni? Niech zazdroszczą naszej wolności wyboru i podziwiają za odwagę w ostateczności.
To, że mam parę (naście) lat więcej na karku wcale nie oznacza, że mam zrezygnować z moich ulubionych martensów w kwiatki! Jeśli je uwielbiam i noszenie ich sprawia mi przyjemność!
Mylę się, czy mam rację?
MASZ RACJĘ!!! Aczkolwiek babcia po 70-tce z toną bizuterii i mocnym makijażem raczej mnie odstrasza! Uważam, że każdy powinien odrobinę dopasować swój styl do wieku, ale nie ograniczać się :) Nie popadnijmy ze skrajności w skrajność :) Ja akurat nigdy nie lubiłam jaskrawych kolorów, ale szorty, mini? Uwielbiam i tak długo dopóki będzie to ....."smacznie" i estetycznie wyglądać to będe tak nosić! I kucyk na czubku głowy też, a co! :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy mi nawet ta biżuteria i mocny makijaż nie przeszkadza. Jeśli babcia lepiej się z tym czuje, jest w pełni zadowolona i jest to coś co poprawia Jej humor to git:)
Usuń:)) a babcia w skórach? i szpilkach? i makijaż wieczorowy na co dzień? :)
UsuńSzacun i podziw za odwagę. A także umiejętność bycia sobą w każdym wieku:)
UsuńPs. No chyba, że to "strój roboczy" ;)... choć w sumie też ma prawo :)
całkowicie się zgadzam. Skoro w Twoim stylu jest noszenie jeansów z dziurami to co za róznica czy masz 25, 35, czy 45 lat to Twój styl bez względu na to ile masz lat :) pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie ograniczać się :) No chyba, że moja praca wymagałaby "uniformu". Na szczęście nie mam tego problemu. Ale jeśli by tak było to: po pracy witaj wolność:)
UsuńJaki nudny i smutny byłby świat, gdyby nie rajskie ptaki, jak nazywam takie osoby (bez względu na wiek),które ubierają się kolorowo i odważnie. Sama nie jestem takim rajskim ptakiem, ale pomimo tego, że mam 60 na karku, kupiłam sobie spodnie z dziurami i czuję się w nich świetnie1
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba, nawet bardzo :)
UsuńMasz stu procentową rację.
OdpowiedzUsuńLudzie gadają i gadać będą a my ubierajmy się w to co lubimy i w czym czujemy się sobą ;)
Bardziej niż wiekiem, powinniśmy się martwić okazją, na którą się ubieramy i ewentualnie wagą. Jak osoba z dużą otyłością zakłada krótkie szorty, to raczej psuje estetykę krajobrazu. Ale zgrabna kobieta po 40 mi nie przeszkadza. No i oczywiście kwestia okazji. Na ślub czy Komunię to odpada. Ale na spacer już całkiem ok :)
OdpowiedzUsuńTu również się z Tobą zgodzę. Estetyka jest punktem wyjścia :)
UsuńKochana jesteś najbardziej kolorowa Papuga jaką znam! Bez zwariowanych ciuchów byłabyś... Obcym! Za to siebie ani dziś, chwilę przed 40 ani 20 lat temu kiedy się poznałyśmy w szortach sobie nie wyobrażam! Ale Martensy znowu sobie kupie. Miałam śliczne niebieskie, potem czarne, czas na te w kwiatki!
OdpowiedzUsuńTo jak sobie kupisz to przejdziemy się na spacer, długi i gadatliwy ;)
UsuńRozmiar ciuchów mi się od matury nie zmienia, trochę zmienia mi się styl, siwieją włosy, ale ciągle czasami noszę bojówki i t-shirty "z przekazem" W żakieciku czuję się przebrana, a co inni myślą, hmmm od jakiegoś czasu mam w tyle. A i te cholerne 4 dychy już mam.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, żakiecik mnie uwiera ;)
UsuńDla mnie babcia, czy nastolatka (pełnoletnia) może chodzić w czym jej się żywnie podoba, ważne żeby fałdy tłuszczu, nadmiar skóry lub pasek od stringów nie wychodził. Nic tak nie wzbudza mdłości jak pomarszczony cycek na wierzchu lub wielki kawał tyłka z sznurkiem po środku wypełzający z za małych spodni. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek w życiu miałam jakiś styl, chyba, że stylem nazwiemy jego brak. Zawsze odkąd skończyłam lat 15, ubierałam to na co miałam ochotę, czy się to komuś podobało, czy nie. Grunt, żeby było WYGODNiE i estetycznie, nie ważne czy 20cm szpilki i rozciągnięty sweter, czy elegancki granatowy żakiecik i pomarańczowe obuwie sportowe. Czyjeś przekonania, co wypada a co nie wypada, są mi obce, chyba że komuś sutek wypada, bo bluzka zbyt ciasna :-)
OdpowiedzUsuńFałdy tłuszczu i nadmiar skóry nie wyglądają zbyt dobrze.To prawda:)
UsuńJak tylko czujemy się dobrze w takich ubraniach, a nasza rodzina patrzy na nas z dumą - bo przecież trzeba mieć odwagę - to jak najbardziej. Ja nigdy chybva nie miałam awangardowego stylu nawet w latach buntu. zawsze blisko mi było do stylu rockowego (nie z tych "heavy metalowy klimatów jednak:P) i taki mam do dziś. Niewiele sie zmienił :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj:)
UsuńNajważniejsze jest to czy dobrze się w tym czujemy jeżeli tak to jak najbardziej jestem za, nie warto się przejmować ludźmi- zawsze będą mieć jakieś ale, i będą komentować....
OdpowiedzUsuńTo jest priorytet. Najważniejsze jest nasze samopoczucie :)
Usuń