środa, 8 marca 2017

Kobieta! Dziś każda z nas ma święto!

A być kobietą nie jest łatwo. 


Już od dziecka mamy przechlapane. Rodzice uczą nas, że szata zdobi człowieka. Chłopaki latają w podartych portkach, a my nosimy tiulowe sukienki i białe rajstopki. Od najmłodszych lat, matki uczą nas wszystkiego, co będzie nam potrzebne w dorosłym życiu. Obserwujemy co mamy czy babcie robią w kuchni i tak uczymy się gotować i piec ciasta. Uczymy się prać, sprzątać, prasować. Ehhhh!

Potem zaczynają się inne nasze, babskie problemy. Okres! Pryszcze! Problemy z facetami.

Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Spotykamy miłość naszego życia. Przygotowujemy się do ślubu. Diety. Zapuszczanie włosów. Golenie nóg. Bo przecież to, że znalazłyśmy mężczyznę, który nas pokochał, wcale nie oznacza, że ten będzie nas kochał już zawsze. Trzeba więc o siebie dbać. Diety. Golenie nóg. I nie tylko nóg. I nagle ciąża. Super, dzieci są cudowne. Tyle, że w ciąży kobiety tyją. A po 40 tygodniach noszenia dziecka pod sercem, dziecko wychodzi na świat (i tu też mamy przechlapane, bo to tak jakby arbuz przeciskał się przez ucho igielne). Dziecko śliczne, malutkie, pachnące, a my? A my raz, że ciągle śpiące i zmęczone to jeszcze mamy nadwagę. No może nie wszystkie, bo znam kobiety, które dziś urodziły a za tydzień mogły na plaży pokazać się w bikini. 
Zaczynamy walkę z dodatkowymi kilogramami. I kiedy już uda nam się wrócić do wagi sprzed dziecka (waga może i się zgadza, ale ciało jakieś inne), pach i kolejna ciąża. I wszystko od nowa.

Jak już dzieci ciut podrosną, dalej walczymy o dozgonną miłość naszego faceta. I znowu diety, golenie, gimnastyka. A im jesteśmy starsze, tym trudniej zgubić każdy dodatkowy kilogram.

W międzyczasie, oczywiście gotujemy, sprzątamy, pierzemy, prasujemy. No i chodzimy do pracy. I podnosimy swoje kwalifikacje. Chodzimy na kursy, szkolenia a często też na drugie czy trzecie studia. I zawsze musimy być piękne, zadbane, gotowe na sex, nie możemy chorować, nam zawsze musi się chcieć!

Na koniec miłość naszego życia i tak nas zostawia, bo często to mężczyźni umierają pierwsi.

Kurde, być kobietą nie jest łatwo. To ciężka praca. Walka wręcz.

Mimo wszystko ... Ja lubię być kobietą. 

Lubię czasem kupić sobie jakiś bardzo kobiecy ciuch. Lubię chodzić do fryzjera i do kosmetyczki. Lubię mieć ładne paznokcie. Lubię nosić szpilki. Lubię uprawiać sport. Lubię chodzić na siłownię i dźwigać ciężary (to i tak pikuś w porównaniu z ciężarami, które dźwigamy niemal codziennie ze sklepu). Lubię usłyszeć komplement. I tu muszę się zatrzymać, bo z tymi komplementami to jest tak, że my – kobiety, nauczyłyśmy się sobie nawzajem poprawiać nimi humor. I choć przyjemnie jest usłyszeć miłe słowo od swojego mężczyzny, ponieważ panowie wylewni nie są, panie szczerze chwalą fryzury, odchudzone brzuchy i nowe ciuchy swoich koleżanek.


Dziś 8 marca. Dzień Kobiet! A kobiety na całym świecie wyjdą dziś na ulice. Będą protestować, strajkować i walczyć o swoje prawa. I to jest okropne. Żebyśmy w XXI wieku musiały walczyć o równouprawnienie, o prawo do dysponowania własnym ciałem, żebyśmy jak w jakimś ciemnogrodzie musiały walczyć o prawo do posiadania i nieposiadania dzieci?


Drogie Panie. Kochane Kobiety! 



W dniu naszego święta, życzę nam byśmy takie święta miały codziennie. By Ci, którzy kobietami nie są, doceniali nasz ogromny wysiłek. By chwalili, czasem wyręczali a często pomagali. Byśmy nie były tylko ich dziewczynami, żonami i kochankami. Byśmy były ich przyjaciółmi. Jesteśmy kimś, dzięki komu oni mają co jeść, mają w domu porządek, wyprasowaną koszulę. Dzięki nam mają dzieci.

A wy Panowie, pamiętajcie, że ciepłe słowo ma wielką moc! Większą niż kwiaty, choć te też lubimy. Tylko nie kupujcie nam rajstop. Te czasy już minęły. Poza tym my lubimy grube, czarne, najlepiej  40 albo 60 DEN bo ładnie wyszczuplają optycznie nogi a dla was to przecież wszystko jedno.





1 komentarz:

  1. Co prawda nie chodzę do fryzjera, ani kosmetyczki i nie golę nóg, nie chce mi się - chodzę w spodniach, wygodniej, gotować, piec uwielbiam to obszar do bycia mega kreatywnym, jeżeli coś robię to tylko dla siebie, mam totalnie gdzieś czy innym się podobam czy nie, jedno jest pewne: wara od mojej kobiecości, pod każdym względem. Urodziłam się człowiekiem, co z definicji czyni mnie istotą rozumną, oczywiście, nie każdy jest rozumny, ale ja jestem i moją rzeczą jest czy urodzę jeszcze, czy nie urodzę, co powinnam, a co nie powinnam, żyję ekologicznie, czyli osiągam własne cele bez krzywdzenia żadnej ze stron procesu i mam głęboko gdzieś, co i kto oczekuje od "standardowej" kobiety. Kieruję się sercem, kocham to robię wszytko co ukochanej osobie jest potrzebne i sprzyja, nie kocham wykonuję coś za określoną korzyść - czysty biznes :-)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz wyczekiwany i mile widziany:)