poniedziałek, 25 kwietnia 2016

O konsekwencjach...

O konsekwencjach dzisiaj Wam napiszę i o mojej pierworodnej latorośli :)

Moja najstarsza córcia bowiem właśnie rozpoczęła dorosłe życie. Nie, nie wyprowadziła się, nie wyszła za mąż , nie zaszła w ciążę, nic z tych rzeczy. Po prostu.... rzuciła szkołę.
Spotkałam się już z falą krytyki, z potokiem uwag i deszczem docinek " co z ciebie za matka?, jak mogłaś do tego dopuścić, powinnaś była jej wytłumaczyć, to Twoja wina itp, itd.i bla bla bla ...

Nie jest mi może tak zupełnie z tym faktem dobrze, gdyż jestem świadoma, iż rzucenie szkoły na miesiąc przed maturą nie jest czynem najrozsądniejszym i w zasadzie utrudni mocno życie młodego człowieka. Jednak dumając nad tym faktem nie jedną noc i zastanawiając się co poszło nie tak ? Gdzie popełniłam błąd i jak go nie powtórzyć przy młodszej Niuni? Poskładałam wszystko i wydumałam, że mam gdzieś czy to czyn rozsądny, czy też nie. Bo dla mnie najważniejsze jest, że decyzję moja pierworodna podjęła sama, po przemyśleniu i ustaleniu sama ze sobą tego co dalej z tak miło rozpoczętą dorosłością zrobić . Z gotowym planem przyszła do mnie, informacyjnie oczywiście i poczyniła dalsze kroki. I tak sobie myślę, że w zasadzie to jestem z niej dumna, bo mimo tego, że wiedziała, iż nikt jej chwalić nie będzie, była świadoma że pójdzie krytyka i podejrzenia o bycie niespełna rozumu to konsekwentnie wytrwała w swojej decyzji i przynajmniej na razie trzyma się planu. Patrzę na nią wspominam siebie w jej wieku i choć nie było mi po drodze z decyzjami moich rodziców co do mnie i mojej edukacji, nie miałam tyle odwagi, by dokonać nie akceptowanego przez rodziców wyboru. Dlaczego? zwyczajnie ze strachu, z obawy przed konsekwencjami...a co będzie jak się nie uda myślałam i tak sobie żyłam pod parasolem ochronnym. ale jednak nie swoim życiem. Swoje życie zaczęłam realizować po swojemu dużo, dużo później.

Myślę, że na każdego przychodzi czas że chce iść własną drogą taką, którą sam wybierze i będzie nią podążał konsekwentnie realizując swoje cele. Jedni podejmują decyzję szybciej inni muszą dłużej poczekać, pozmieniać perspektywę, popatrzeć szerzej i obrać swój cel.
Patrzę na moją córkę i jedno mam jeszcze w tym wszystkim życzenie... by nadal była konsekwentna i tak jak konsekwentnie rzuciła szkołę tak niech konsekwentnie ponosi wszystkie skutki swojej decyzji ...a przecież doskonale wiemy, że łatwo nie będzie.

Cholera to jest moja wina, uczę moje dzieci samodzielnie myśleć, wyznaczać cele i konsekwentnie je realizować ...co ze mnie za matka?

9 komentarzy:

  1. Hmmmm, decyzję podjęła samodzielnie, dorosła jest, możesz z nią rozmawiać, ale wiemy dobrze, że na siłe jest jeszcze gorzej! Być może przyjdzie czas, że podejmie kolejną decyzję...o powrocie do szkoły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na siłę też próbowałam mimo, że to wbrew moim zasadom, a skutek okazał się wręcz odwrotny,a decyzja o powrocie do szkoły też już została podjęta :) zapisała się do wieczorówki od września by dokończyć szkołę i zdać maturę :)

      Usuń
  2. Jeśli jest to rzeczywiście dojrzała decyzja, a nie próba zwrócenia na siebie uwagi czy przejaw głupiego buntu, to gratulują wejścia w dorosłość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby było jak piszesz dojrzała decyzja a nie głupi bunt ...pozostaje czekać i monitorować rozwój sytuacji

      Usuń
  3. A wiesz... ja jestem właśnie przypadkiem, gdzie bardzo chciałam zrobić tak jak Twoja córka, ale nie miałam odwagi... za to miałam mega despotycznych rodziców. A potem oblałam maturę i przepłakałam wiele dni i nocy. I tak sobie myślę, z własnego doświadczenia, że takie rzucenie szkoły to wcale nie jest łatwa decyzja. Nie wiem, czy to lepsza, czy gorsza decyzja - ale na pewno wymagała sporo odwagi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to prawda, sporo odwagi, mnie też jej kiedyś zabrakło

      Usuń
    2. czy lepsza czy gorsza decyzja pokaże czas, lecz faktycznie iść pod prąd nie jest łatwo mi odwagi zabrakło

      Usuń
  4. Hmm...ja myślę, że bardzo dobrze, że uczysz dzieci samodzielności, nigdy nie będą C mogły zarzucić, że coś im się nie udało z Twojej winy, bo przecież to one same podjęły taką czy inną decyzję. A córka, jeszcze ma czas, spróbuje żyć po swojemu, gdy jej wyjdzie, będzie Ci wdzięczna, że nauczyłaś ją samodzielności a gdy nie wyjdzie pomożesz jej jak zwykle za co ona będzie Cię jeszcze bardziej kochała, tak czy tak dla córki jesteś mamą jedyną i ukochaną!

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednej strony ją podziwiam - w tym wieku wiedzieć czego się chce...To pewnie Twoja zasługa a nie błąd. Wiadomo, że kiedyś może tego żałować (ja studia skończyłam w wieku 38 lat....) ale to jej decyzja :) teraz tylko musi ponosić konsekwencje swojego wyboru

    OdpowiedzUsuń

Komentarz wyczekiwany i mile widziany:)